Elon Musk chciał przekupić pewnego studenta, aby ten usunął swoje konto na Twitterze. Młody człowiek sprytnie dokumentuje niewygodną prawdę i problem, jaki ma właściciel Tesli. Jeśli chcesz udawać, że jesteś zbawicielem planety, a codziennie robisz takie rzeczy… To nie może działać.
Elon Musk to mały kłamczuszek
Elon Musk niemal codziennie lata prywatnym odrzutowcem po całych Stanach Zjednoczonych. Student, który sprytnie pokazuje cały problem, miał zamknąć swoje konto za pieniądze. Ostatecznie jednak właściciel Tesli nie dał wystarczająco dużo pieniędzy.

Jak dowiaduje się magazyn Protocol, Elon Musk może przypiąć kolejną brzydką łatkę do swojego nazwiska. Oczywiście właściciel Tesli ma niemałe doświadczenie z zachowań godnych prawdziwego hipokryty. Nie ma jednak problemów z wykorzystywaniem swojego bogactwa, aby to ukrywać.
Najbogatszy człowiek na świecie odkrył w listopadzie ubiegłego roku, że na Twitterze istnieje konto założone przez 19-letniego studenta, Jacka Sweeneya. Wszystko po to, aby monitorować ruch jego prywatnego odrzutowca. Posługuje się sprytnym algorytmem, który tworzy i wykorzystuje publiczne dane o ruchu prywatnych samolotów i automatycznie publikuje, gdy w tej lub innej maszynie występują określone zdarzenia. Zazwyczaj chodzi o start i lądowanie.
Now going to Austin, Texas, US (AUS, Austin Bergstrom International Airport) arriving in ~6h17m
— Elon Musk's Jet (@ElonJet) January 25, 2022
Mleko się już rozlało
Relacja dokumentuje, że Elon Musk lata w ten sposób bardzo regularnie i co jasne, nie spodobało mu się, że ktoś publikuje informacje o jego ruchach. Obecnie śledzi go aż 83 tysiące osób. Nie można temu jednak zapobiec. Elon Musk zadzwonił więc do Sweeneya i zaoferował mu 5 tysięcy dolarów, jeśli ten zlikwiduje konto. Argumentował, że boi się o swoje bezpieczeństwo, ale nie wydaje nam się, żeby był to prawdziwy powód.
Ktokolwiek chce śledzić Muska w samolocie, może to zrobić niezależnie od rozwiązania Sweeneya za pośrednictwem wielu innych aplikacji. Magia jego rozwiązania polegała tylko na tym, że dokumentuje ślad emisyjny wytwarzany przez właściciela Tesli.
Właściciel Tesli nie dał rady
W prywatnej wiadomości do Sweeneya Musk napisał: – Możesz to wyłączyć? To zagrożenie dla bezpieczeństwa. Student nie był jednak zainteresowany, powiedział, że stworzenie całego algorytmu kosztowało go dużo więcej. Był skłonny rozważyć wyłączenie konta za 50 tysięcy dolarów, które „wystarczą na sfinansowanie jego studiów” i może zakup Tesli Model 3. Szef Tesli stwierdził, że nie zapłaci takich pieniędzy.
Konto więc wciąż funkcjonuje i można się z niego dowiedzieć, że ostatnio Musk leciał na Hawaje. Nikomu nie bronimy robić ze swoimi pieniędzmi, co mu się podoba ale… nie możemy uważać (ani on sam siebie) za zbawcę świata, który uwolni nas od emisji. Skoro sam tworzy ich więcej, niż my wszyscy którzy przeczytamy tego newsa.
zdjęcie główne: Christophe Gateau, PA/dpa