Szokująca opłata za kilometr – do tego wszyscy zmierzamy
Do kuriozalnych sytuacji dochodzi w Szwecji, gdzie podwyżki stóp procentowanych spowodowały szokujące wzrosty opłat leasingowych. Opłata uderzyła zarówno w samochody elektryczne, jak i benzynę czy Diesel.
W wielu przypadkach opłata jest wyższa nawet o 500-600 zł miesięcznie. Jakby tego było mało, pojawiła się również informacja o zniesieniu premii klimatycznej dla samochodów elektrycznych. Oznacza to, że jeśli ktoś kupił elektryka rok temu, a odbierze go dopiero teraz, straci dotację w wysokości 25 tys. złotych.
Czasy w których prowadzenie samochodu elektrycznego były tanie zdają się być przeszłością. Chyba, że ktoś kupi go za gotówkę i uda mu się sprzedać auto po wysokiej cenie, gdy przyjdzie czas na wymianę.
Diesel z taksówki tańszy niż własny elektryk
Najlepiej sprzedający się w Szwecji elektryk, Volskwagen ID.4, kosztuje obecnie około 4000 zł za prywatny leasing miesięcznie w najprostszej wersji. Nie tak dawno było to praktycznie dwa razy mniej. Ale w tym leasingu można pokonać tylko 1600 kilometrów rocznie, co daje koszt prawie 32 zł za kilometr. Następnie doliczane są opony, parking, myjnia, ładowanie… Uwzględniając to wszystko, koszt może wzrosnąć nawet do 60 zł.
Wiele firm taksówkarskich pobiera opłatę za kilometr w wysokości 50 zł za kilometr. Uber pobiera nawet 40 zł na dłuższych dystansach. Nie trzeba wtedy myśleć o parkowaniu, ubezpieczeniu i innych kłopotach wynikających z posiadania samochodu.
Dla wielu już wkrótce tańsze będzie zatem podróżowanie taksówką, niż posiadanie własnego samochodu. Czy to właśnie nie o to chodziło Unii Europejskiej i rządzącym, wprowadzając zakaz benzyny i Diesla?