Historia pechowego zakrętu

Na pierwszym międzyczasie odcinka El Chocolate byłem szybszy od Tidemanda o 6 sekund i wszystko szło naprawdę idealnie, aż do feralnego zakrętu, na którym ciężko nawet mówić o moim czy Maćka błędzie. – do sytuacji na Rajdzie Meksyku nawiązywał Hubert Ptaszek.

Historia pechowego zakrętu
Podaj dalej

W najnowszym, ukazującym się w piątek numerze Magazynu Rajdowego WRC zamieściliśmy bardzo rozbudowaną wypowiedź Huberta Ptaszka dotyczącą wydarzeń na rajdzie i kilku sytuacji wokół niego. Reprezentant Orlen Teamu nie ukrywał rozczarowania.

Od samego początku wyjazd na Rajd Meksyku nie szedł po naszej myśli – zaczął Polak – już przed rajdem mieliśmy problem z transportem morskim, który z całym sprzętem przypłynął na miejsce z opóźnieniem. Bardzo liczyłem na poniedziałkowe testy dla zawodników WRC 2 – niestety, nie udało się. Do tego nie miałem swojego Subaru na zapoznanie.

Feeling w aucie był bardzo dobry, co jednak nie przełożyło się na końcowy wynik. Nasza strata do Pontusa Tidemanda wyniknęła ze zbyt wysokiej temperatury powietrza wpadającego do naszego auta, która zamiast 50 stopni miała ich aż 80. – kontynuował Ptaszek.

W dalszej części wypowiedzi młody Polak poruszył m.in. kwestie związane z pokonywaniem feralnego zakrętu, co dokładnie stało się w aucie oraz co czeka załogę w przyszłości. Jeśli jesteście zainteresowani zajrzyjcie koniecznie do najnowszego wydania Magazynu Rajdowego WRC, który już od jutra w kioskach.

Przeczytaj również