Fenomen rajdowej wolności

Od kilku lat scenę rajdów w Polsce podbijają prywatne imprezy, organizowane przez wielkich pasjonatów. Zgodnie z tradycją, nowy sezon rozpocznie się jednym z bardziej znanych rajdów tego typu – Walimską Zimówką. O popularności tych zawodów może świadczyć fakt, że miejsc na liście zgłoszeń nie było w mniej niż 48 godzin.

Fenomen rajdowej wolności
Podaj dalej

Limit trasy – słowa w ostatnich latach używane często, odmieniane przez wszystkie przypadki, ale zazwyczaj niestety w negatywnym kontekście. Wystarczy popatrzyć na mistrzostwa Polski, gdzie pojemność trasy na dobrą sprawę nie powinna być już umieszczana w regulaminie. Przykładowo pod nóż weźmy Rajd Nadwiślański. Podczas kiedy w punkcie 4.3.1 regulaminu uzupełniającego stoi, że maksymalna liczba załóg mogących startować w rajdzie to 80, to ostatecznie na starcie imprezy było tych załóg… 36. Taki stan rzeczy nie może dziwić. Od kiedy z RSMP wpadły Rajd Wisły oraz Karkonoski, które bardzo sprawnie zapełniały listy, w ostatnich dwóch latach rekordowa frekwencja (tylko RSMP, bez ERC) to Rajd Świdnicki Krause 2016, gdzie na trasę wyjechały 54 samochody. Do limitu trasy tak, czy siak, daleko.

Zupełnie inaczej rzecz ma się na imprezach amatorskich, szczególnie tych prywatnych. Tam na limity trasy patrzy się zupełnie odmiennie, bo widząc, że miejsc jest 70, czy 80, trzeba mieć świadomość, że ze zgłoszeniem trzeba się pośpieszyć. Doskonałym przykładem tego, o czym mówię, jest Walimska Zimówka – rajd organizowany przez stowarzyszenie Walim Rajdowy, na czele którego stoją Waldemar Kołodziej i Jarosław Dyszkiewicz. Zimówka zdążyła już zapewnić sobie właściwe miejsce w kalendarzu imprez rajdowych w Polsce. Teraz walka na słynnych patelniach, w obecności uwiecznionych na pomnikach Mariana Bublewicza i Janusza Kuliga nieoficjalnie uważana jest za początek sezonu w naszym kraju.

Liczby w przypadku dolnośląskiej imprezy robią wrażenie. Formularz zgłoszeniowy opublikowany został 26 grudnia, równo o godzinie 18:00. O tym, jak wszyscy czekali na ten moment świadczy fakt, że po 60 minutach od uruchomienia zgłoszeń, na liście było już 40 pozycji! Nie minęły nawet dwa dni, a lista była już pełna… a na dobrą sprawę nawet więcej, niż pełna, bo znalazło się na niej 90 załóg – 75, które zostaną dopuszczone do startu, 5 na potrzeby organizatora, oraz 10 duetów na liście rezerwowych.

Głos na temat całej sytuacji zabrał jeden z głównych organizatorów imprezy, Waldemar Kołodziej: – Lista zgłoszeń naszej Walimskiej Zimówki zamknęła się w niecałe 3 dni. Finalnie przyjęliśmy 84 załogi, czyli o 9 więcej, niż zakładaliśmy. Zainteresowanie było naprawdę duże, co oczywiście nas cieszy. Jesteśmy w trakcie takiego okresu, że część zawodników jeszcze buduje i odpowiednio przygotowuje swoje maszyny do sezonu, więc jest prawdopodobieństwo, że ktoś się wykruszy. Spodziewamy się jednak minimum 80 duetów na trasie – mówił Kołodziej – wydaje mi się, że naszych zawodników przyciąga głównie ta słynna przełęcz. To chyba najbardziej znany rajdowy fragment w Polsce. Ta trasa budzi w zawodnikach piękne wspomnienia, szacunek, respekt. Większość uczestników Zimówki pochodzi z Dolnego Śląska, więc chyba wszyscy oni zaczynali tu swoje przygody z rajdami. Teraz mają okazję sami tu startować.

Darvit VI Walimska Zimówka odbędzie się 21 stycznia, jednak zarówno kibice, jak i zawodnicy powinni pojawić się na tym terenie nieco wcześniej. Jeśli chodzi o uczestników, to ich dzień wcześniej czekają formalności, papierologia i zapoznanie z trasą. Kibice zaś z pewnością nie pożałują wcześniejszego przyjazdu, chociażby po to, aby zwiedzić sztolnie słynnego, tajemniczego kompleksu Riese, przespacerować się po jednym z licznych szlaków Gór Sowich, spróbować swoich sił na nartach, przejechać słynny Rościszów-Walim, spędzić kilka chwil przy pomniku Bublewicza i Kuliga, a także zasmakować w lokalnej kuchni.

Tekst: Kamil Wrzecionko
Zdjęcia: Dyziek Krzyżanowski

Tagi: Walimska Zimówka, Rajdy, Walim Rajdowy, Rajdy Amatorskie

 

Przeczytaj również